Wywiad z Agnieszką Ryk dla SDW |
poniedziałek, 22 maj 2006 |
Kulturystyka nie znosi "kompromisów" /galeria/ Artykuł ukazał się w mjowym wydaniu SDW
Z AGĄ Ryk rozmawia Paweł Giłka:
SDW: Wiesz, że bardzo podobasz się mężczyznom. Ale co czujesz – jako zawodniczka – kiedy na scenie jesteś przez nich oceniana, kiedy szukają niedoskonałości w twoim wyglądzie?
Aga: Nigdy się nad tym nie zastanawiałam… Przede wszystkim nie zawsze są to tacy sami mężczyźni. Na co dzień oceniają mnie jako kobietę. Na scenie oceniają mnie przede wszystkim od strony sportowej, patrzą w jakiej formie jestem, przyglądają się moim mięśniom, rzeźbie separacji. Oczywiście chciałabym zawsze być doceniana, ale tak naprawdę wszystko zależy od tego, jak ja sama siebie widzę. Poczucie własnej wartości jest chyba najważniejsze.
SDW: Na ile wciągnął cię sport? Czy u Twojego boku mógłby się znaleźć mężczyzna, który, nie ma sportowej sylwetki, kto nie ćwiczy, nie prowadzi sportowego trybu życia? Co dla ciebie jest ważne w mężczyznach?
Aga: Przesiąkłam już tym sportem od stóp do głów. Moje życie to kulturystyka. Wszystko dostosowane jest właśnie do niej. Czy wyobrażam sobie jako swojego faceta kogoś, kto nie ma sportowej sylwetki? Oczywiście, że tak. Wygląd fizyczny to nie wszystko, liczy się człowiek, jego charakter, jego wnętrze. Oczywiście nie czułabym się zbyt komfortowo mając u boku faceta drobniejszego bądź szczuplejszego od siebie. Nie czułabym się bezpiecznie w takich ramionach. Natomiast uważam, że od strony mentalnej bycie z człowiekiem, który w ogóle nie wie czym jest sport wyczynowy, który się z tym nigdy nie zetknął, jest mało realne, prawie niemożliwe. Kulturystyka jest bardzo egoistycznym sportem, wymaga wiele poświęceń, nawet poświęceń ze strony partnera życiowego. Na szczęście mój mężczyzna doskonale to rozumie i wie, że czasami kulturystyka będzie na pierwszym miejscu. Zdaje sobie z tego sprawę, że żeby odnosić sukcesy trzeba dać z siebie wszystko. On też kiedyś był sportowcem wyczynowym, więc wie z czym to się wiąże i jakie są tego konsekwencje.
SDW: Co byś powiedziała dziewczynie, początkującej zawodniczce – jeśli przyjdzie się poradzić z pytaniem – „Iść dalej w sport wyczynowy (fitness / kulturystykę) czy nie?
Aga: Kazałabym się jej mocno nad tym zastanowić. Kulturystyka czy fitness to nie tylko trening na siłowni. Ten sport pochłania bez reszty. Żeby być "kimś" w tym sporcie trzeba spełnić wiele warunków. Bardzo ważne są na pewno predyspozycje genetyczne, jak również ciężka praca, systematyczność samodyscyplina, samozaparcie i dążenie do celu. A to wymaga wielu poświęceń. Kulturystyka to wielka namiętność to wielka miłość, ona nie lubi kompromisów. Więc: albo oddajesz się jej bez reszty albo nie zawracaj sobie głowy i nie marnuj czasu i pieniędzy. Taka jest prawda, brutalna prawda.
SDW: Jak długo zamierzasz startować? Czy będziesz trenować całe życie? Co najbardziej lubisz w sporcie, a czego najmniej?
Aga: Moje plany sportowe są ściśle powiązane z zasobem mojego portfela. Do póki będę miała pieniądze będę startować na zawodach. Wiem, że byłoby mi bardzo ciężko zrezygnować z tego. Kulturystyka jest dla mnie czymś więcej niż trening czy dieta – to moja druga miłość i wiem, że byłby to dla mnie duży ból i wielka strata gdybym miała powiedzieć stop i to już koniec. Ale życie jest brutalne, a ten sport to bardzo kosztowne hobby. Jeżeli chodzi o trenowanie, to nie wyobrażam sobie swojego życie bez treningu i bez diety. Już nie potrafię inaczej żyć. Lubię mieć kontrolę nad własnym ciałem. Najbardziej drażni mnie zakłamanie, zawiść i niezdrowa konkurencja między zawodnikami. Oczywiście nie zawsze tak jest, ale w wielu przypadkach nikomu nie można ufać. Jest nas (kulturystów) w Polsce tak mało, więc powinniśmy trzymać się razem, nawzajem się wspierać być jedną wielka rodziną. Najpiękniejszy jest moment, kiedy po ciężkiej pracy, wielu wyrzeczeniach i poświęceniach przychodzą zawody, startujesz w nich i wygrywasz je. Twój wysiłek zostaje zauważony. Radość i duma rozpiera ci wtedy serce. To jak inni podchodzą do ciebie i mówią: byłaś naprawdę dobra byłaś najlepsza! To chyba jest satysfakcja.
SDW: Co cię skłoniło do kulturystyki?
Aga: Wyczynowo trenuję prawie 6 lat, natomiast pierwszy krok na siłowni postawiłam będąc jeszcze nastolatką. Zaczęło się bardzo prozaicznie. Jako nastolatka postanowiłam zadbać o swoje ciało. Nigdy nie lubiłam sportów grupowych z zajęć wychowania fizycznego. W szkole bardzo często się wyrywałam. Bieganie koszykówka była dla mnie czymś okropnym, natomiast trening na siłowni, zmaganie się z własnym ciałem, to było cos, co od razu polubiłam a potem pokochałam. Po wielu latach postanowiłam pokazać siebie innym, zająć się tym poważnie. I wtedy trafiłam na osoby, które mi w tym pomogły, a szczególnie na jedną osobę, dzięki której mogłam zrealizować marzenia. Był to Juliusz Malik. SDW: Które zawody kulturystyczne najmocniej utkwiły Ci w pamięci?
Aga: Word Games – to były zawody, których nigdy nie zapomnę. To była dla mnie i chyba dla innych również wielka niespodzianka. Zdobycie złotego medalu prze mnie. Mimo tego, że nie czułam się pewnie wiedziałam, że dobrze wyglądam, nie spodziewałam się, że wygram z tymi wielkimi i znanymi zawodniczkami. To były niezapomniane chwile. Żeby zrozumieć trzeba to przeżyć.
SDW: Kulturystyka kobiet często jest negatywnie odbierana, niektórzy twierdzą, że jest to sport tylko dla mężczyzn. Jak do tego się odnosisz?
Aga: Są różne kanony piękna. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdemu podoba się moja sylwetka. Nie mam dużych piersi, czy kobiecych dużych pośladków. Lubię eksponować swoje ciało, nie wstydzę się tego. W kocu pracuję, żeby tak wyglądało. A czy komuś się podoba czy nie to już jego sprawa. Ja wiem, że są tacy, którym się podobam, a zarzuty, że zatracam swoją kobiecość trenując taki sport są bezpodstawne. Ja czuję się kobieco i nikt tego nie zmieni. Nie uważam, żeby kulturystyka była sportem tylko dla mężczyzn. Tu chodzi o budowanie, rzeźbienie ciała, a to nie jest jedynie domena mężczyzn. Uważam, że są inne dyscypliny sportowe kojarzące się z facetami, np.: trójbój siłowy, podnoszenie ciężarów czy strongman. Tu prezentuje się siłę, a w kulturystyce pokazuje się piękno sylwetki. SDW: Przygotowania do imprez sportowych wymagają dużo wyrzeczeń. Częstsze treningi i czas potrzebny na regenerację ogranicza możliwości na spotkania rodzinne oraz towarzyskie. Jak sobie z tym radzisz?
Aga: Przygotowując się do zawodów praktycznie nie masz życia towarzyskiego wszystko jest podporządkowane treningom, diecie, regeneracji. Ty o tym wiesz, zdajesz sobie z tego sprawę, w takich chwilach najważniejsze jest, aby najbliżsi też to zrozumieli i wspierali cię. Wtedy jest Ci dużo, dużo łatwiej i oddajesz się bez reszty tej zachłannej i czasami okrutnej "kochance", jaką jest właśnie kulturystyka.
Fot. Paweł Giłka Fotografie wykonano w Klubie "Portowiec Gdańsk" |
|
|
|
|